czwartek, 1 listopada 2012

Trochę spóźniona (jak to u mnie) realacja z Targów Książki w Krakowie

Wpis trochę spóźniony. Ale musiałam odespać cała tą wyprawę. Okazała się trochę ponad moje siły.
Wczoraj zaś wracałam do domu na długi weekend. Podróż która normalnie zajmuje mi góra 3 godziny tym razem dużo bardziej się przedłożyła i do domu dotarłam późno w nocy.

A więc do rzeczy.
Targi Książki wydobyły mnie z lekkiej depresji w którą wpadałam odmawiając sobie tylu  świetnych rzeczy z których musiałam zrezygnować by uciułać grosz potrzebny na książkowe szaleństwa. W rezultacie wydałam więcej niż planowałam i teraz niestety zęby w ścianę i przetrzymać do 14.




Nie będe wam opisywać jaki wielki był tłum i jak okropna spotkała nas pogoda w Krakowie, bo to już wiecie z innych blogów. W każdym bądź razie w sobotę kolka chwil po północy wyszłam z imprezy u D. by zdążyć na pociąg, który kilka ciągnących się w nieskończoność godzin telepał mnie na stacje Kraków Główny  którego omal nie przespałam. Pozytywnym aspektem tej podróżny była obecność w przedziale pięciu świetnych facetów do których wstydziłam się zagadać ^^.
W Krakowie oczywiście popsuł się tramwaj którym miałam dojechać na Targi. W tym czasie wpadałam na Tirindeth (i ta niewiadoma "To ona czy nie ona?" :D). Dotarłyśmy w końcu do celu gdzie poznałam MałąEmily i Sol. Następne godziny upłynęły nam na bieganiu po całej hali i beztroskim wydawaniu pieniędzy (w moim przypadku szczególnie). W pewnym momencie stwierdziłyśmy że już dość i ruszyłyśmy na poszukiwanie zagubionej w międzyczasie Tirin. Po drodze spotkałyśmy Gosiarellę i Scorpionicę. A potem całą czeredą ruszyłyśmy na spotkanie blogerów, po drodze zahaczając jeszcze o kilka (no dobra... dwie ^^) księgarni. Na spotkaniu niestety nie zagrzałyśmy zbyt długo spiesząc się na pociągi tudzież busy. Spędziliśmy jeszcze trochę czasu na rozmowach i rozstaliśmy się niestety mam nadzieje, że nie na długo. Bo towarzystwo było naprawdę świetne i dziękuję wam bardzo za tak miło spędzony czas.
Tirin (która miała u mnie nocować) i mnie Warszawa przywitała grupą warstewką śniegu. Zostawiam ją na jeden jedynie dzień a ona już rozrabia...

Podsumowując z wyjazdu jestem zadowolona bardzo, bardzo. Zastanawiam się nad Salonem ciekawej Książki w Łodzi. I jeśli będe miała jakieś nadprogramowe pieniądze to na pewno się wybiorę.

A teraz <fanfary...> mój stoik:

Jakość średnia, ale robione telefonem w bardzo słoneczny dzień i trochę nie miałam jak go odpowiednio ustawić. 
Od góry:
Słownik japońsko-polski, Japoński nie gryzie! i Wielka gramatyka języka angielskiego z promocji 3 za 2 w Empiku (staram się w nim nie kupować, ale nie mogłam się powstrzymać).

Schronienie Jim Crace - urodzinowy prezent od Weltbildu

Ostatni Kucharz Chiński Nicole Mones - zakup własny

Pięćdziesiąt twarzy Greya  E. L. James - jak już wspominałam prezent urodzinowy od przyjaciół

Linia serca Eileen Cook - zakupione w Tesco

Pieśń Aborygenki. Podróż w głąb duszy Australii Ros Moriarty - dostałam, szczerze mówiąc nie wiem za co i skąd.

Arabska żona Tanya Valko,  Targowisko próżności cz I W. M. , Absolwentka Emily Cassel - prezent od jednego z moich braci

A teraz zakupy z Krakowa

Zakręty losu  Agnieszka Lingas-Łoniewska - chciałam inną, ale już jej nie było jak wróciłam do stoiska, a chciałam podpis autorki. Przeraża mnie trochę okładka trzeciego tomu, ale może to zniosę ^^

Opus. Łowcy księgi Andreas Goessling - według przemiłego pana z Telbitu gorsza niż pierwsza część, ale mimo wszystko zaryzykowałam, a tak swoją droga plus dla wydawnictwa za szczerość

Dotyk Julii Tahereh Mafi - na stoisku Otwartego

Zanim nadejdzie ciemność, A między nami ocean Susan Wiggs - jedna z moich ulubionych autorek powieści obyczajowych. Kupione na stoisku Miry, jedna książka jako gratis do drugiej też przecenionej na 20%. Przy okazji dostało się trochę ode mnie Bogu ducha winnej pani, ale miałam kilka żali, ktore na duch musiałam z siebie wylać.

Gorączka Dee Shulman, Cinder Marissa Meyer - od bardzo przemiłej Pani Oli z Egmontu, bardzo dziękuję! 

Prawo Caine'a Matthew Woodring Stover - na stoisku Olesiejuka

Drżenie, Niepokój Maggie Stiefvater - po prostu musiałam mieć

Martynka i jej świat Gilbert Delahaye - razy dwa, dla bratanicy i siostrzenicy, targowałam się o nie w pocie czoła, wprawdzie nie uzyskałam tej ceny jaką chciałam (ale i tak mniejszą :P), ale dostałam jeszcze płyty. Pozdrawiam Pana z Publicatu!



I jeszcze pozycje zapomniane i nie umieszczone z ogólnym stosiku: Vaclav i Lena Haley Tanner, Mechanizm serca Mathias Malzieu,  Japońska sztuka kaligrafii Lucien X. Polastron w promocji w Weltbildzie.

Na dzisiaj to tyle. Idę spać (od Targów ciągle jestem śpiąca).
Tymczasem

6 komentarzy:

  1. Do Łodzi wbijaj, do Łodzi wbijaj!
    Haha, powtórka z rozrywki, w Wawie Tirin też się nam zgubiła.
    BTW niezłym zbiegiem okoliczności jest fakt, że jesteś w grupie razem D. xD Jak mi powiedział, ze zna taką jedną Sylwię, która podobno zna całe PB, to się od razu skojarzyło, że to chyba ty xD
    Niezły stosik :D I w sumie nieco żałuję, że mnie Krk ominął, ale jednak... W Wawie lepsze promocyje ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak fakt jestem na jednym roku z D. A całego PB nie znam tylko Ciebie, Tirin i Magdę.

      Usuń
  2. No w końcu się doczekałam! Niezłe stosisko uzbierałaś nie ma co:) Tak pan z Telbitu i pan z Publicatu byli jedyni w swoim rodzaju haha
    Miłego czytania zatem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ty byłaś, a ja nie! I ty masz taki ładny długi do nieeeeeba stos a ja nie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. O maj gad, nie było mnie tu!!! Bosz, wspomnień czar jak sobie przeczytałam Twoją notkę :) I spotkanie na przystanku było niesamowite :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu jeszcze jedna z moich magicznych mocy! A tak poza tym to spotkałam dzisiaj jednego z tych przystojnych panów z pociągu do Krakowa To musi być przeznaczenie...! ^^

      Usuń