poniedziałek, 31 grudnia 2012

Ostatni post w 2012

Witam wszystkich po Świętach! Mam nadzieję, że spędziliście je w miłej atmosferze, a wasz Mikołaj  był w tym roku bardzo hojny.

Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności napisania ostatniego posta w tym roku ( a wiadomo jak to z tym u mnie jest).

Wedle japońskiej rachuby czasu rok 2013 to rok węża. Szczerze mam wielką nadzieje, że ten malutki gad będzie nie tylko dla mnie, ale i dla was wszystkich o wiele łaskawszy niż jego większy poprzedniki, smok.

Nie będę robiła podsumowania podobnego do tego rok wcześniej. Sami dobrze wiecie, że moje dokonania recenzyjne są w sumie żadne. Po prostu czarna rozpacz. Książek pewnie raczej przeczytałam więcej niż w tamtym roku, ale nie mam jak ich policzyć. Tak więc postanowiłam podsumować siebie z postanowień noworocznych (których w 90% nie wypełniłam, ale co tam! :D) na 2012.

Przeczytanie 56 książek i w tym czasie nie dokupienie żadnej nowej.
Miało być tak pięknie a skończyło jak zawsze. Książek przybyło pewnie jeszcze z 56, a przeczytanych z moich zbiorów jest pewnie ok 20. Większość to egzemplarze pożyczone z biblioteki, czy od znajomych.

Większe zainteresowanie moimi blogami.
Wyszło jak wyszło. Bardzo mi przykro z tego powodu. Bo naprawdę zależny mi na wszystkich, mimo iż tak nielicznych czytelnikach. Ciągle mam zamiar się poprawić, ale z różnym skutkiem jak widać.

Uzupełnienie wszystkich serii, których poszczególne tomy stoją na półkach.
Dokupiłam może z dwa lub trzy brakujące tomy. Ale bardzo dużo mi jeszcze brakuje. Kolejne postanowienie do przeniesienia na nowy rok.

Największe kłamstwo ucznia, więcej czasu poświęcić na naukę.
Zdecydowanie było to kłamstwo, bo do matury nie przygotowałam się prawie wcale, no może kilka dni przed egzaminami :D. Ale zdałam? Zdałam!

Zrecenzować książki przeczytane przed powstaniem bloga Magia Stron.
I kolejna porażka. Nie wzięłam się za recenzję żadnej z tych książek. W rezultacie przed przeprowadzką na studia poszły do kartonów i czekają na lepsze czasy (czytaj kiedy wywalą mnie z uczelni i wrócę do domu z podkulonym ogonem :]).

Od lipca reaktywować naukę japońskiego.
Ha! I tu szok! Udało się! Wprawdzie termin z lipca przesunął się na październik, ale jednak. Zaczęłam naukę japońskiego w ramach lektoratu. Kto by się dzisiaj przecież przejmował angielskim...

Wywalić stary regał i zakupić ogromną półkę na książki.
Niestety albo półka, ale masa nowych książek. Niestety ta pierwsza nie wygrała tego starcia. Do tego doszły wydatki związane ze studiami i przeprowadzką. Na pocieszenie jest fakt, że w mieszkaniu mam półkę. To nie to o czym marzyłam i tez nie moje, ale lepsze to niż nic.

To tyle jeśli chodzi o stare postanowienia. Nowych jeszcze do końca nie przemyślałam, ale po Nowym Roku coś wymyślę. Większość najpewniej pokryje się z tymi poprzednimi.

Do podsumowania 2012 zaliczyć trzeba jeszcze fakt że kilka dni temu ścięłam włosy i to była najgorsza decyzja w tym roku. Idąc do salony Marco Aldany, byłam przekonana, że pracują tam profesjonaliści i nareszcie dostanę to czego będę chciała. Tłumacze kobiecie, że chce trochę zmienić kształt fryzury , ale tak by długość jakoś radykalnie się nie zmieniła. Ewentualnie może mi ściąć grzywkę. Fryzjerka stwierdziła, że w grzywce nie będzie mi dobrze, ale zrobi coś w stylu grzywki, a włosów nie skróci więcej niż cztery centymetry, poza tym lekko wycieniuje. Po jakichś dziesięciu minutach od kiedy zaczęła ciąć musiałam zamknąć oczy by nie wybiec stamtąd z krzykiem. Jeśli 15 cm pasma to dla niej nie więcej niż 4 cm to ja chyba traciłam czas w tej klasie matematycznej. Ale mam czego chciałam. A ja niestety nie jestem zbyt konfliktowa i nie umiem walczyć o swoje ( o! kolejne postanowienie!), więc tylko zacisnęłam szczęki, dotrzymałam do końca, ładnie podziękowałam, zapłaciłam kupę forsy i pobiegłam wypłakać się w poduszkę (no dobra nie płakałam, ale było blisko). Rok 2013 upłynie mi na najróżniejszych zabiegach mających na celu przywrócenie nie tylko długości, ale i kształtu mojej biednej fryzurze.

Na koniec chciałabym jeszcze życzyć wszystkim wspaniałego Sylwestra. Wspaniałej zabawy z bliskimi. A w Nowym Roku szczęścia, zdrowia i mnóstwo sukcesów w każdej dziedzinie życia... 
(krótko, ale treściwie, nie lubię składać życzeń :D!)

piątek, 23 listopada 2012

Jak to Akropol natchnął mnie weną

Co poniektórzy już zauważyli, że na Magii Stron pojawiała się w końcu (!!!) nowa recenzja. "Gorączka już przeczytana trzy tygodnie temu, musiała swoje odczekać. W końcu pomyślałam sobie, że zbliża się jej premiera, a ja nic nie zrobiłam w kierunku wyrażenia mojej opinii o tejże pozycji. Zaczęłam pisać we wtorek wieczorem, ale jakoś mi nie szło. W końcu zmęczyłam się okropnie (nie wiadomo czym i poszłam spać).

Następnego dnia o 8 rano zajęcia. Budzik mi rano nie zadzwonił, ale obudziłam się w odpowiednim czasie by jeszcze spokojnie zdążyć. Jednak jak już powszechnie wiadomo leń ze mnie okropny, więc postanowiłam zostać. I po jakimś kwadransie zaczął się mój wewnętrzny dialog z kimś kto niestety nie daje mi nigdy spokoju czyli z samą mną.
"-Przydało by się pójść. Już trzy tygodnie nie byłam.
-Ale to jest wykład. Nie obowiązkowy. Nie ubędzie mu (tu czytaj panu wykładowcy).
-Doskonale wiesz, że puszcza po klasie listę.
-Ale nie zawsze.
-Doskonale wiesz, że nie przeczytasz literatury, więc jak zdasz egzamin?
-Z notatek...
-Których nie masz...
-Spiszę od kogoś.
-Np?
-Nie idę dzisiaj i koniec. Dobranoc. Spać!
-Podnieś się do jasnej cholery!!!"

I tak w końcu wybrałam się na uniwersytet z językiem na brodzie, ale zdążyłam.
Rozkoszna nazwa mojego wykładu to Elementy Kultury Antycznej, na których większość śpi, a ja jako nieliczny wyjątek staram się pilnie notować. I tak sobie notuję, kiedy nagle na salę wchodzi niezwykłe zjawisko. Alex Pettyfer we własnej osobie!

No może nie we własnej, ale co najmniej sobowtór. I! O wielkie nieba! Siada obok mnie! Zero koncentracji. Czyta moje notatki przebiega przez głowę że są okropne, bo napisane tak sobie, żeby wiedzieć mniej więcej o co chodzi (i w sumie tak naprawdę nic tam nie ma), że pismo brzydkie i czy on mnie rozczyta. A jeszcze do tego pyta się mnie (no właśnie mnie!) czy lista już szła. Z wrażenia zaczęłam bełkotać coś bez ładu i składu ale chyba zrozumiał, że nie. Wyciągnął swój zeszyt z pismem tak pięknie równym i kształtnym, że miałam ochotę płakać, a do tego jeszcze pióro!
I... Na tym kończy się moja historia miłosna. Po przeżywałam potem jeszcze trochę, ale w końcu kiedy tak słuchałam o Akropolu, jego architektach, historii i rozmieszczeniu poszczególnych budynków, naszła mnie wielka ochota na dokończenie recenzji "Gorączki". W efekcie powstała całkowicie nowa. Może nie taka jak bym chciała, ale jest. A teraz aż mnie świerzbi by pisać kolejne. Jutro wieczorem najprawdopodobniej dam temu upust.

Co do nowej recenzji to nie wiem czy tylko mi się tak wyświetla, ale już od dawna mam ten problem, że odstępy pomiędzy poszczególnymi akapitami są bardzo duże i wcale nie takie jak zamierzałam mieć. Wczoraj doprowadzało mnie to na skraj szaleństwa. Aż w końcu się poddałam. Próbowałam poprawić błędy w zapisie HTML. Jednak nic to nie dało, a chyba nawet pogorszyło. Następną recenzję planuję sama zedytować, nie korzystając z narzędzi Bloggera.

czwartek, 1 listopada 2012

Trochę spóźniona (jak to u mnie) realacja z Targów Książki w Krakowie

Wpis trochę spóźniony. Ale musiałam odespać cała tą wyprawę. Okazała się trochę ponad moje siły.
Wczoraj zaś wracałam do domu na długi weekend. Podróż która normalnie zajmuje mi góra 3 godziny tym razem dużo bardziej się przedłożyła i do domu dotarłam późno w nocy.

A więc do rzeczy.
Targi Książki wydobyły mnie z lekkiej depresji w którą wpadałam odmawiając sobie tylu  świetnych rzeczy z których musiałam zrezygnować by uciułać grosz potrzebny na książkowe szaleństwa. W rezultacie wydałam więcej niż planowałam i teraz niestety zęby w ścianę i przetrzymać do 14.




Nie będe wam opisywać jaki wielki był tłum i jak okropna spotkała nas pogoda w Krakowie, bo to już wiecie z innych blogów. W każdym bądź razie w sobotę kolka chwil po północy wyszłam z imprezy u D. by zdążyć na pociąg, który kilka ciągnących się w nieskończoność godzin telepał mnie na stacje Kraków Główny  którego omal nie przespałam. Pozytywnym aspektem tej podróżny była obecność w przedziale pięciu świetnych facetów do których wstydziłam się zagadać ^^.
W Krakowie oczywiście popsuł się tramwaj którym miałam dojechać na Targi. W tym czasie wpadałam na Tirindeth (i ta niewiadoma "To ona czy nie ona?" :D). Dotarłyśmy w końcu do celu gdzie poznałam MałąEmily i Sol. Następne godziny upłynęły nam na bieganiu po całej hali i beztroskim wydawaniu pieniędzy (w moim przypadku szczególnie). W pewnym momencie stwierdziłyśmy że już dość i ruszyłyśmy na poszukiwanie zagubionej w międzyczasie Tirin. Po drodze spotkałyśmy Gosiarellę i Scorpionicę. A potem całą czeredą ruszyłyśmy na spotkanie blogerów, po drodze zahaczając jeszcze o kilka (no dobra... dwie ^^) księgarni. Na spotkaniu niestety nie zagrzałyśmy zbyt długo spiesząc się na pociągi tudzież busy. Spędziliśmy jeszcze trochę czasu na rozmowach i rozstaliśmy się niestety mam nadzieje, że nie na długo. Bo towarzystwo było naprawdę świetne i dziękuję wam bardzo za tak miło spędzony czas.
Tirin (która miała u mnie nocować) i mnie Warszawa przywitała grupą warstewką śniegu. Zostawiam ją na jeden jedynie dzień a ona już rozrabia...

Podsumowując z wyjazdu jestem zadowolona bardzo, bardzo. Zastanawiam się nad Salonem ciekawej Książki w Łodzi. I jeśli będe miała jakieś nadprogramowe pieniądze to na pewno się wybiorę.

A teraz <fanfary...> mój stoik:

Jakość średnia, ale robione telefonem w bardzo słoneczny dzień i trochę nie miałam jak go odpowiednio ustawić. 
Od góry:
Słownik japońsko-polski, Japoński nie gryzie! i Wielka gramatyka języka angielskiego z promocji 3 za 2 w Empiku (staram się w nim nie kupować, ale nie mogłam się powstrzymać).

Schronienie Jim Crace - urodzinowy prezent od Weltbildu

Ostatni Kucharz Chiński Nicole Mones - zakup własny

Pięćdziesiąt twarzy Greya  E. L. James - jak już wspominałam prezent urodzinowy od przyjaciół

Linia serca Eileen Cook - zakupione w Tesco

Pieśń Aborygenki. Podróż w głąb duszy Australii Ros Moriarty - dostałam, szczerze mówiąc nie wiem za co i skąd.

Arabska żona Tanya Valko,  Targowisko próżności cz I W. M. , Absolwentka Emily Cassel - prezent od jednego z moich braci

A teraz zakupy z Krakowa

Zakręty losu  Agnieszka Lingas-Łoniewska - chciałam inną, ale już jej nie było jak wróciłam do stoiska, a chciałam podpis autorki. Przeraża mnie trochę okładka trzeciego tomu, ale może to zniosę ^^

Opus. Łowcy księgi Andreas Goessling - według przemiłego pana z Telbitu gorsza niż pierwsza część, ale mimo wszystko zaryzykowałam, a tak swoją droga plus dla wydawnictwa za szczerość

Dotyk Julii Tahereh Mafi - na stoisku Otwartego

Zanim nadejdzie ciemność, A między nami ocean Susan Wiggs - jedna z moich ulubionych autorek powieści obyczajowych. Kupione na stoisku Miry, jedna książka jako gratis do drugiej też przecenionej na 20%. Przy okazji dostało się trochę ode mnie Bogu ducha winnej pani, ale miałam kilka żali, ktore na duch musiałam z siebie wylać.

Gorączka Dee Shulman, Cinder Marissa Meyer - od bardzo przemiłej Pani Oli z Egmontu, bardzo dziękuję! 

Prawo Caine'a Matthew Woodring Stover - na stoisku Olesiejuka

Drżenie, Niepokój Maggie Stiefvater - po prostu musiałam mieć

Martynka i jej świat Gilbert Delahaye - razy dwa, dla bratanicy i siostrzenicy, targowałam się o nie w pocie czoła, wprawdzie nie uzyskałam tej ceny jaką chciałam (ale i tak mniejszą :P), ale dostałam jeszcze płyty. Pozdrawiam Pana z Publicatu!



I jeszcze pozycje zapomniane i nie umieszczone z ogólnym stosiku: Vaclav i Lena Haley Tanner, Mechanizm serca Mathias Malzieu,  Japońska sztuka kaligrafii Lucien X. Polastron w promocji w Weltbildzie.

Na dzisiaj to tyle. Idę spać (od Targów ciągle jestem śpiąca).
Tymczasem

środa, 24 października 2012

Wróciłam... znowu!

Witam wszystkich mniej lub bardziej stęsknionych i tych którzy o mnie kompletnie już zapomnieli też.

Nawet nie wiem jak się tłumaczyć bo dla mojego okropnego zachowania nie ma żadnej wymówki. Bo przecież nie ja jedna nie mam czasu, przeprowadzam się do nowego miasta i zaczynam studia. Niektórzy jakoś to łączą z codziennym życiem ale ja niestety jestem człowiekiem strasznie strasznym i nie umiem tego zorganizować. Więc kiedy wygospodaruje chwilkę czasu, czytam książkę i na nic więcej mi już go nie starcza.

Tak więc z twarzą płonącą rumieńcem wstydu, wracam do was po kolejnej (ale chyba najdłużej) nieobecności. Z mocnym postanowiłem (który to już raz?) by prowadzić oba moje blogi na bieżąco. Mam nadzieje że tym razem wytrwam. Przez te miesiące ogromnie się za wami stęskniłam.

A więc może co u mnie, bo wiele się zmieniło.

Tak więc poszłam na studia!

Tak, tak. Z ta okropną maturą mnie gdzieś przyjęli. I nawet tak gdzie chciałam (no dobra weterynaria ani japonistyka to nie jest ale na to dostać się nie miałam szans więc wybrałam coś mniej ambitnego, ale równie przeze mnie lubianego). Plan była taki że jak mnie nie zechcą w Warszawie to wbijam się do łodzi, ewentualnie jak i tam mnie nie wpuszczą to podbiję Siedlce. Jednak mimo pierwszego niepowodzenia w końcu dali mi miejsce w stolicy. I tak stałam się studentką Informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Cieszę się z tego bardzo (bo i studia ciekawe i co najważniejsze w miarę daleko od domu).
Ogólnie jestem już w pełni samodzielna i bardzo mnie to cieszy. Z Agnieszka i Marcinem wynajęłam mieszkanie. Nie jest może cudownie, ale źle też nie (akurat nie jestem w złym humorze więc nie wyjdzie ze mnie wewnętrzna jędza :D). O studiach i o moich odczuciach z nimi związanych w następnych postach.

W międzyczasie obchodziłam też 19 urodziny. Zażyczyłam sobie "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" i chodziłam w kółko i obwieszczałam to światu, jednak po przeczytaniu kilku niepochlebnych recenzji odechciało mi się tej lektury. Niestety zanim zdążyłam odwołać moje słowa nadeszły urodziny i zupełnie nie spodziewana przemiła niespodzianka.
Był to akurat poniedziałek i wracałam z weekendu spędzonego w domu. Oczywiście jak to ja, musiałam zapakować torbę tak że ledwo mogłam ją podnieść (no ale musiałam jakoś przewieść moje książki, a przynajmniej ich część, a pozostałe rzeczy?). Zanim wdrapałam się z nią na plecach na czwarte piętro (niestety budowniczy n lat temu nie wpadli na pomysł że na samej górze mieszkać będzie książkoholiczka targająca 50 książek na raz) byłam spocona jak koń po westernie i ledwo co otworzyłam drzwi. A tam... dwuosobowy chór śpiewający (i fałszujący :P) "Sto lat!" z tortem i prezentem w ręce. Gdybym była bardziej uczuciowa pewnie bym się popłakała, ale tak tylko stałam zdyszana (no wiecie te schody). Jednak bardzo doceniam ten gest, uważam że był uroczy i przepraszam Kochani że okazałam się niewdzięczna i nakrzyczałam na was za tą paprykę.

To coś na torcie to nie są orzeszki tylko płatki śniadaniowe...
Chyba na teraz to tyle. Nowa recenzja na którą wena mam nadzieje mnie najdzie pojawi się w najbliższym czasie (cokolwiek to będzie oznaczać :D).



A tak poza tym to wybiera się na Targi Książki do Krakowa? Bedę tam w sobotę. Nie wiem jak to przeżyję po całej nocy bez snu, ale jakoś sobie poradzę. Dostałam zaproszenie od LubimyCzytać więc nawet dla samego faktu by się nie zmarnowało pojadę.
Znów kupie masę książek które przeczytam dopiero za rok...

wtorek, 3 lipca 2012

Stosik w upalny dzień

Ale na początek pieśni pochwalne, jak zawsze, pod adresem księgarni Kumiko. Kolejne paczki i jak zawsze wszystko perfekcyjnie. Skusiła się na tą księgarnie nawet moja siostra. Przepraszam za jakośc zdjęć ale robione telefonem, w dodatku wieczorem.

Jak zawsze zakładka, której nie ma na zdjęciu, i faktura z cukiereczkami. Oraz co najbardziej u nich lubię. Ręcznie pisane podziękowanie za zamówienie. A także Kurier Wydawnictwa Literackiego. Nie wiem czy został dołączony tylko dlatego by paczka była stabilna, czy to prezent dla mnie, ale i tak mi sie podoba. Znalazłam w nim kilka interesujących mnie pozycji.

Tym razem wypróbowałam nowy sposób odbioru paczki. Mianowicie przez InPost. Byłam akurat w Skierniewicach i do paczkomatu przed Tesco miałam dosłownie kilka kroków. Musze powiedzieć, że całkiem fajne i wygodne (dla tych co mają w swoim otoczeniu paczkomat) rozwiązanie. Całkiem przystępna cena usługi, paczka szybko idzie, a i kolejek nie ma. Co mnie jednak zastanawia. InPost w wiadomościach wysyłanych do adresata umieszcza informację, że dla naszej wygody działają 24/7, jednak chwile wcześniej mówią o dostarczaniu przesyłki tylko w dni robocze. Jak dla mnie sami sobie przeczą. Co nie umniejsza jednak faktu, że gdybym miała u siebie blisko paczkomat, korzystałabym tylko z tej formy odbierania paczek.

Czy wy też macie wrażenie, ze wam dym idzie uszami? Jest tak potwornie gorąco, że nic mi się nie chce robić. A jak musiałam jeszcze w jedno miejsce skoczyć samochodem to myślałam, że spłonę. Nie dość, że we wnetrzu samochodu sauna to jeszcze wszystko (włącznie z przyciskiem do otwierania szyb) tak gorące, że czułam się jakbym dotykała rozżarzonych węgli.

Co do wczorajszego postu. to zarejestrowałam się jeszcze tylko na Uniwersytecie Łódzkim. Jakoś nie bardzo ciągnie mnie do Białegostoku. A inne kierunki za bardzo mnie nie interesują. Mam nadzieje, że chociaż w jedno z tych miejsc mnie przyjmą.


A teraz moje zdobycze biblioteczne, jak i te na własna półkę:

  • "Strażnicy Historii. Nadciąga burza" Damian Dibben - od portalu nakanapie.pl; miał to być audiobook, ale przez pomyłke przyszła zwyczajna książka, niemniej tez się cieszę
  • "Lament. Intryga królowej elfów" Maggie Stiefvater - od siostry
  • "Numery. Czas uciekać" Rachel Ward - zakup własny w Kumiko, tylko 5 złotych
  • "Pocałunek łowcy" Marjorie M. Liu - zakup własny od pana bibliotekarza ze starej szkoły
  • "Nieznana" Rachel Caine - jw.
  • "Wyklęta" Rachel Caine - jw.
Stosik z jednej biblioteki: 


  • "Mezalians" Diana Palmer
  • "Fascynacja" Sandra Brown
  • "Żar" Sandra Brown
  • "Jedz, módl się, kochaj" Elizabeth Gilbert
  • "Kochanek z zaświatów" Barbara Wood
 I z drugiej biblioteki: 

  • "Osobne łóżka" LaVyrle Spencer
  • "Amber" Kathlen Winson - dwa tomy
  • "wiedźma.com.pl" Ewa Białołęcka
I jeszcze ostatnia rzecz, modna na blogach jak ostatnio zauważyłam:

Kurs angielskiego z Edgarda i duża paczka fiszek została wydarta mojej siostrze :D. A 100 najpopularniejszych idiomów, zamówiłam kiedyś przy okazji jakiś zakupów w sklepie MangAnime. Nie wiem czy będe recenzować to. Chciałam się pochwalić. Mam nadzieje, że na postanowieniach się nie skończy i przerobię to w wakacje.

Uff. .. Na dzisiaj tyle. Jutro prawdopodobnie nowa recenzja na Magii Stron.


poniedziałek, 2 lipca 2012

O tym i o tamtym, ale głównie jeszcze raz maturalnie.

Tak zdałam maturę! Nawet biologię. Nie pochwale się wynikami bo nie ma za bardzo czym. Jednak jest w miarę zadowolona. Teraz tylko problem z przyszłością, bo na chwile obecną zarejestrowana jestem tylko na jednej uczelni na jeden kierunek. Wiem, że już dawno powinnam mieć kilka zapasowych kierunków, ale ja po prostu nie wiem gdzie jeszcze mogłabym studiować. Miałam zamiar zarejestrować się na pedagogikę, ale w ostatnim momencie się rozmyśliłam. Wolałabym wyjechać z domu i dlatego nie rejestruje się na najbliższy Uniwersytet. Zastanawiam się, czy nie spróbować dostać się na informację naukową i bibliotekoznawstwo jeszcze do Łodzi i do Białegostoku. Pozostawiam sobie jeszcze czas na decyzję do wieczora. Mam nadzieje, że w końcu się zdecyduję.  Ale najbardziej chciałabym się dostać na Uniwersytet Warszawski. Och mam nadzieje, że się uda, ale niestety muszę poświęcić jeszcze te kilkadziesiąt złotych na plan awaryjny.

Teraz niestety trochę się lenię. Zaczęłam czytać "W pierścieniu ognia" Suzanne Collins, jednak zawsze kiedy już się wciągnę, ktoś mi przeszkadza. Najlepiej by było czytać w nocy, a wtedy akurat nie wytrzymuje i idę spać. Gdzie się podziały te czasy kiedy zaczynałam książkę około godziny 21 i czytałam ja przez cała noc dopóki nie skończyłam?

Dopracowuje też pewną sprawę. mam nadzieję, że za tydzień będę mogła was z nią zapoznać. Ciężko mi ostatnio wszystko idzie. Mam nadzieje, że niedługo minie ten okres.

Jutro moje stosiki.

I jeszcze przypominam o blogowej akcji zbiórki dla zwierzaków. Ja już wysłałam swoją paczkę.

czwartek, 21 czerwca 2012

Blogowa zbiórka dla zwierzaków! Oddaj kosmetyk, uratuj życie

Na jednym z obserwowanych przeze mnie blogów natrafiłam na informacje o pewnej  blogowej akcji na rzecz zwierząt prowadzonej przez fundację Agapeanimali, w której mam zamiar wziąć udział i was wszystkich też chce do tego zachęcić.



Cała akcja polega na wysłaniu przez do 6 lipca 2012 roku niepotrzebnych nam kosmetyków/biżuterii/akcesorii/rękodzieła. 
Nadesłane paczki zostaną grupowo licytowane od 1 Sierpnia 2012, a dochód przekazany na leczenie i utrzymanie kociaków oraz ich sterylizację.

Po wszystkie informacje zapraszam do Siempre.

Jak tylko wrócę do domu przekopię dom w poszukiwaniu rzeczy, którymi mogłabym pomóc. Jeszcze raz zachęcam was do tego samego. Po kliknięciu w link zobaczycie zdjęcia kotów którym możemy pomóc. Niektóre na pewno ogromnie cierpią...

Skierniewicko

Znów mnie dopadł leń.  Może nie leń, ale wielkie zmęczenie. Ja tu przyjechałam w sumie odpoczywać. Ale dla mnie odpoczywanie to spanie co najmniej do 10 ewentualnie do 15, a nie pobudka z samego rana. Ale szykowanie dzieci do szkoły w tym domu to istne szaleństwo... W dodatku okazało się, że moja siostra już dawno planowała urlop na ten tydzień i moje wielkie plany o wylegiwaniu się i czytaniu książek spełzły na niczym. Kocham moja siostrę naprawdę (w końcu jedną ją mam w tym roju braci), ale czy wy wiecie jak może człowieka z równowagi wyprowadzić ta kobieta? Ja się z nią po prostu wykończę do tego 28 kiedy to w końcu wrócę do domu.

Co do samych Skierniewic to czuję się tu świetnie. Tylko do kina mam trochę daleko, a siostra nie ufa mi na tyle by powierzyć w moje ręce swój samochód. Ale spacerek przez ten piękny, wielki park jest bardzo kojący. Naprzeciwko bloku mojej siostry jest też wspaniała biblioteka, w której wprawdzie nie mam kart ale jest piękna półeczka skąd można sobie przywłaszczyć na własność książki (a ja bardzo lubię je chomikować). Wprawdzie sprawiedliwe jest też przynosić coś od siebie, ale moja siostra dużo tam zostawia więc czuje się usprawiedliwiona.
Osobom które to czytają a są ze Skierniewic muszę powiedzieć, że macie tu paskudną wodę. Jestem przyzwyczajona, że w domu pije wodę prostu z kranu. Tu jednak po nalaniu wody do szklanki na dnie osadziła się całkiem spora warstwa kamienia. Okropieństwo. Jednak ja u siebie na wsi ie jestem przyzwyczajona do filtrowania wody. A jeszcze jak ona okropnie działa na skórę i włosy. Nigdy nie miałam takiej szopy na głowie jak teraz :D.
Co mnie jeszcze bardzo zdziwiło to grodzenie bloków. Rozumiem istnienie zamkniętych osiedli, ale same pojedyncze bloki? Lekko to dla mnie dziwnie. Szczególnie, kiedy siostra opowiedziała mi jak miasto położyło chodnik, a mieszkańcy wielce się tym faktem wzburzyli i rozebrali go. Dziwne, naprawdę dziwne.


W niedziele byliśmy na termach w Mszczonowie. Ogólnie było świetnie. Nie licząc tego, że zanim ja pokonałam wszystko moje kompleksy i paranoje (miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią) i zaczęłam się dobrze bawić, musieliśmy już wracać, ale niedługo mamy się chyba wybrać kolejny raz. 


Żółta zjeżdżalnia jest niesamowita
A tak poza tym czy u was tez była w nocy taka okropna burza? Chyba jeszcze nigdy nie słyszałam żeby tak strasznie waliły pioruny.

Die książki czekają na mnie aż się zbiorę w sobie i im napisze recenzje, a tymczasem czytam już przedostatni tom Sagi o Ludziach Lodu. Ja już ją "męczę" trzeci rok. Niestety połknęłam bardzo szybko kilkanaście pierwszych części, a potem niestety miesiącami musiałam czekać na kolejne i tak mi się zeszło. Jutro już prawdopodobnie skończę cała serie i wezmę się za Sagę o Czarnoksiężniku.


A tak poza tym jak nastroje po sobotnim meczu? Wielkie rozczarowanie? I czy zauważyliście, że Lewandowski nigdy nie śpiewa hymnu?   

środa, 13 czerwca 2012

Po meczu

Wiecie, zarzekałam się, ze mnie te Euro wcale nie obejdzie, że jakoś je przeżyje z dala od telewizora. Obejrzałam tylko ceremonie otwarcia i na tym miało się zakończyć. Niestety jestem teraz w domu pełnym kibiców i wprost nie da się przejść koło tego obojętnie.

Tak więc wczoraj i ja kibicowałam. Musze powiedzieć, że nie było wcale tak nudno. Przed meczem moja siostrzenica Ania zapoznała mnie z członkami obu reprezentacji (ona a dopiero 7 lat a wie ile maja lat, jaki wzrost i waga; szalona!). zapamiętałam tylko kilku ale w czasie meczu wszystko nadrobiłam.

Nie stałam się może wielka fanka piłki nożnej przez ten jeden wieczór, ale na pewno nie opuszczę już żadnego meczu naszej reprezentacji w tych mistrzostwach. Emocje były niesamowite. Wprawdzie ja podskakiwałam tylko na krześle i zaciskałam kciuki. Jednak mój szwagier (to on jest tu własnie największym kibicem, graczem i ogólnie wielkim fanem) nie mógł usiedzieć w miejscu. Na początku meczu leżał na kanapie. Mniej więcej pod koniec pierwszej połowy już siedział na samym jej skraju. A pod sam koniec to już w ogóle wylądował na podłodze. Moja siostra tez od zmysłów odchodziła. A jeszcze pomiędzy tym wszystkim dwa malutkie koty, które jednak po naszym spalonym (ha! wiem nawet co to jest :D) zaszyły się w środku kanapy aż do samego końca meczu). Czyste szaleństwo. 

A teraz niestety próbuje znaleźć w sobie siły by zrobić cokolwiek, bo niestety strasznie sie tej nocy ie wyspałam.

wtorek, 12 czerwca 2012

Przybywam z odsieczą



Przybywam z odsieczą mojemu szwagrowi i siostrzeńcom.
Przyjechałam wczoraj do Skierniewic i jak zawsze będąc u.mojej siostry poczułam pewna satysfakcje. Od zawsze mama stawiała mi ja na wzór. Świetnie się uczyła i w ogóle. Jednak mimo iż 18 lat ode mnie starsza, jest okropna panią domu. Rozumiem pracuje zawodowo i może nie mieć czasu ugotować czy posprzątać, jednak ona po prosu kompletnie się do tego nie nadaje. Gotuje tak koszmarnie, że już nawet karma dla kota lepiej smakuje (nie żebym kiedyś próbowała, ale zapach na pewno ma ładniejszy niż to co upichci moja sister). Nie jestem też jakąś wielką pedantka, a i u mojej siostry nigdy nie jest brudno, ale według nie jest bałagan. Dzisiaj nie miałam zbytnio weny i nie zabrałam się za enegrgiczne sprzatanie, ale jutro się za to zabiorę.

Kończę już czytać tą paskudną książkę ("Za plecami anioła"), więc pewnie jutro recenzja. Ogólnie na mój 14 dniowy wyjazd zabrałam ze sobą 10 książek, ale pięć z nich pewnie przeczytam bardzo szybko ( i w końcu skończę "Sagę o Ludziach Lodu").

Post miał być dużo dłuższy, ale odzwyczaiłam się od laptopa i teraz ciężko mi się pisze. Zdecydowanie wole takie komputery stacjonarne.

Czy wiecie, że już jest nowy odcinek "Czystej krwi"? Ja już dawno nie wchodziłam na stronę główną z serialami (włączałam od razu ta od "Kości") i dzisiaj bardzo się z dziwiłam. ale odcinek już za mną i nie mogę doczekać się kolejnego.

środa, 6 czerwca 2012

I'm back

Jejku czy wy wiecie jak straszną, niewierna i wyrodna blogerką jestem?
Ostatnia recenzja na Magii Stron ukazała się 9 kwietnia. To niemal dwa miesiące temu.
Naprawiłam to już i możecie przeczytać nową recenzję wstawioną wczoraj.

Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Pierwotnie miał być zmieniony równo w dniu pierwszych urodzin, ale jakoś nie miałam czasu i natchnienia. A teraz proszę. Nawet nagłówek sama zrobiłam. Nie jest może jakiś piękny i profesjonalny, ale jestem z niego bardzo dumna. Siedziałam nad nim ponad trzy godziny. Teraz pewnie większość się zastanawia co ja tyle czasu robiłam. Uwierzcie mi. W moim przypadku, kiedy to wszystkie programy graficzne, z Paintem na czele, zapierają się rekami i nogami byle by tylko zgodnie ze mną nie współpracować, to jest katorga. Ale i tak jestem zachwycona tym co mi wyszło. Mój pierwszy nagłówek!
Na zdjęciach "Anna Karenina", która mnie już od dawna uwodzi, ale jakoś nie chce skalać naszego uczucia przeczytaniem jej :D. I mój ukochany, najsłodszy, przepiękny kubeczek z Winiary. Tylko w nim herbata smakuje naprawdę wybornie.
Tło tez zmienione. To już nie moja inwencja twórcza (ach chciałabym), a obrazek ściągnięty z internetu. Podoba mi się ta moda z jaskółkami. Aktualnie szukam takiej apaszki.
Co jeszcze tyczy się bloga to ułożyłam w kolejności alfabetycznej (biorą pod uwagę nazwiska autorów) książki z zakładki 2011. I postanowiłam przystąpić do wyzwania "Z półki".

I tyle jeśli chodzi o blog czytelniczy. Zastanawiam się nad zorganizowaniem pewnej własnej akcji. Nie wiem jednak czy to wypali. Może jednak zaryzykuje. Ale o tym dowiecie się za jakieś dwa tygodnie...



Powiedzmy, że mi się podoba to jak te zdjęcia są ustawione. Miałam się dzisiaj pochwalić moją wiosenną jabłonką, która pięknie kwitła przed moim domem. jednak zakopałam gdzieś w komputerze zdjęcia bardzo głęboko i nie mogę ich znaleźć. Na otarcie łez. "Zmierzchowy" tulipan. Nie jest to żaden przejaw mojej maniakalnego uwielbienia. Nawet nie wiedziałam, ze takie coś w ogródku mamy dopóki nie zakwitł.

Chciałam jeszcze powiedzieć o ciekawych promocjach.
W księgarni internetowej Kumiko, są ciekawe książki w promocji, większość po 9,90. Czy wiecie, ze w maju była dostawa do wybranego kiosku RUCH-u za złotówkę. A jak ktoś wiedział, to dlaczego nikt mi nie powiedział? Nieładnie.
I odkryłam jeszcze dzisiaj, ze wydawnictwo Sonia Draga, sprzedaje 50 swoich tytułów po 15 zł. Więcej tu.

I to tyle na razie. Aktualnie czytam "Za plecami anioła" Renaty L. Górskiej. Muszę powiedzieć, że strasznie ciężko mi się ją czyta. Nie jest w sumie taka zła, co nie zmienia jednak faktu, ze źle się czyta :D.

piątek, 1 czerwca 2012

Wyniku konkursu z okazji Dnia Dziecka!

Nadzorował razem ze mną przebieg konkursu :D
Uff... Wróciłam dosłownie przed chwilką i jestem wprost wykończona. W kinie było świetnie. Film nawet interesujące, ale nic na miarę Oskara. Tylko ta młodzież była denerwująca (taaa... odezwała się dorosła!) i kto w ogóle wpuścił na ten film takie małe dzieci? Wysypały mi się nachosy, które później musiałam zbierać i było to dla mnie bardzo upokarzające (wszyscy się na mnie gapili!). A potem latałyśmy z D. po sklepach. I uwaga! Nic nie kupiłam (jeśli nie liczyć kilku drobiazgów w drogerii). Ani jednej książki. To jest straszne. Wytrzymałam w swoim postanowieniu. Nie zdarzyło mi się to jeszcze :D.

Ale wracajmy do tematu. Tak więc wyniki konkursu. Już zaraz podaję. jednak najpierw potępieńczy wzrok mojego kota, którego absolutnie nie zadowala tak mała liczba chętnych. Czy manga naprawdę tak was odrzuca? Przecież to jest świetna rzecz. Ja w każdym razie ją uwielbiam (wiem, ze nikomu nie można wcisnąć nic na siłę, ale dajcie jej szanse). 


Po mangę "Cześć Michael!" zgłosiło się aż... 8 osób. Oto oni:


Wszystkie 9 tomów wydanej w Polsce mangi. Jest to pierwszy tytuł z jakim na polski mangowy rynek wyszło wydawnictwo Waneko.

Maszyna losująca:


A seria o przygodach przezabawnego rudego kota Michaela powędruje do...


Ogromne gratulacje!  Odezwę się do ciebie jutro, bo dzisiaj już lediwie widze na oczy. A paczuszka, jeśli wszystko pójdzie sprawnie, powędruje do ciebie już w poniedziałek :D.

czwartek, 31 maja 2012

Żebyście wiedzieli, że żyję...

Co robi maturzysta?

Odpowiedź jest bardzo krótka i oczywista: NIC.

To jest takie nic nierobienie po który absolutnie nie czuje się żadnych wyrzutów sumienia.

Przepraszam, że zaniedbałam trochę wasze blogi, ale mimo iż czytałam większość postów to po prostu nie miałam chęci, sił i natchnienia by sklecić parę słów. Ogólnie żyje jak we śnie. Wszystko odkładam do jutra. I tak mi leci drugi tydzień.Jem, śpię, czytam odmużdżacze (czyt. wszelakie romanse z płytką fabułą, z płytkim ogólnie wszystkim), oglądam "Kości (ha! już prawie kończę piaty sezon) i jakoś trwam. Bo absolutnie nic mi się nie che. Ale powoli wypełzam z tego odrętwienia. Wczoraj umyłam samochód, a dzisiaj cały dzień (nie wiem co mnie napadło, nagły przypływ energii) spędziłam na sprzątaniu komórki. Żeby nie było, nie chodzi mi o telefon. Tak u nas nazywa się spiżarkę :D.

W weekend reaktywacja recenzyjnego bloga. Och biedaczek, tak długo był samotny. Ale czeka na mnie stos książek, które płaczą i tęsknią za recenzją, więc jeśli dopisze wena przez najbliższy czas będzie więcej moich (wątpliwiej jakości) tekstów.

Ach i jeszcze przypominam o Konkursie, który kończy się jutro. Niestety nie wyrobię się na 15. Ogłoszenie wyników będzie tak koło 20.  Jutro jest Dzień Dziecka i mam zamiar świętować do z pełną parą. Zaczynam od filmu "Królewna Śnieżka i Łowca" z przyjaciółką, a potem się zobaczy. Wam też życzę owocnego świętowania!

niedziela, 20 maja 2012

Konkurs na Dzień Dziecka!

Konkurs miałam ogłosić wczoraj, ale jakoś tak wyszło! Wiecie jak to jest (no może nie wiecie, ale możecie się domyśleć). Jak się mieszka w małej wsi, gdzie jest 30 domków z czego jedna trzecia niezamieszkana i gdzie nic się nie dzieje, to kiedy przejeżdża straż, policja i karetka na sygnałach to jest większa impreza i dyskusje do pierwszej w nocy :D.

Ale moje wiejskie życie opisze wam jeszcze kiedyś indziej. A teraz przejdźmy do rzeczy. Konkurs miał być urodzinowy (6 maja minął rok od założenia tego bloga), ale matury jakoś wybiły mi to z głowy. Tak więc robimy konkurs z okazji Dnia Dziecka.



Kilka postanowień:
1) Konkurs zaczyna się dzisiaj i kończy z dniem 1 czerwca o godzinie 12. Wyniki ogłoszę około 15 (prawdopodobnie).
2)Osoba nagrodzona zostanie wytypowana tak jak wcześniej w wyniku losowania.
3) Aby wziąć udział w konkursie należny zgłosić się pod postem i odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego dorośli powinny obchodzić Dzień Dziecka (nawet jak nie mają dzieci)?
4) Mile widziane polubienie bloga i wstawienie u siebie podlinkowanego bannerka reklamującego konkurs. 
5)Nagrody nie wysyłam zagranicę.
6)Chyba tyle jak coś mi się przypomni to obwieszczę to wam donośnie!

A nagrodą jest:


Cała seria (licząca 9 tomów) komiksów o przezabawnym rudym kocie pt "Cześć Michael". Wydawać by się mogło, ze ta manga wydana została dla dzieci. Jednak ja swoim dzieciom zdecydowanie bym tego długo bym nie pokazała. A tak poza tym dziecko nie zrozumiałoby wielu naprawdę śmiesznych żartów zawartych w tych króciutkich historyjkach. W ogóle wpisuje się to w moją krucjatę promowania mangi w Polsce. A nuż wylosowana osoba pokocha ten gatunek i zacznie wpierać polski rynek tego gatunku komiksowego :D.

Zgłaszajcie się zgłaszajcie, bo ja bardzo lubię wchodzić codziennie na bloga i widzieć coraz to nowe komentarze :D

piątek, 18 maja 2012

Trochę spóźniona, ale i ja zostałam oTAGowana

Zostałam zaproszona do zabawy przez Drrim i Mary M. Bardzo wam dziękuję!

A teraz malutkie zasady:
1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.

Pytania od Drrim
 1. Ulubiony gatunek literacki? Dlaczego?
Nie mam jakiegoś bardzo, bardzo ulubionego. Przepadam jednak za fantastyką. Uwielbiam czytać o tych wszystkich mniej lub bardziej niezwykłych sprawach, a jeśli zakropione jest to nutka romansu to jestem po prostu w niebie :D.

2. Co skłoniło Cię do założenia bloga recenzenckiego? 
Wielka chęć podzielenia się moimi wrażeniami po przeczytaniu danej książki. Marzyła mi się taka mała misja nawrócenia społeczeństwa w kierunku czytania. A tu nagle BUM! okazało się, że nie jestem jedyna, a blogów z recenzjami jest dziesiątki. Punktem zwrotnym było przysłanie mi książki od jednego z wydawnictw. Stwierdziłam, ze to jest dobra okazja.

3. Od jak dawna czytasz książki?
Tak mniej więcej od 8 lat. Dłuższa historia w zakładce Zwariowana.

4. Jakie książki powinny być według Ciebie w kanonie lektur? Wymień kilka.
Czy ja wiem? Na pewno nie "Jądro ciemności", "Krzyżacy" i wiele innych. Chętnie bym zobaczyła "Axis Mundi" Wiktora Trojana, bo książkę czytało się naprawdę świetnie. Ja bym ten kanon naszpikowała fantastyką, ale nie da się tak niestety.

5. Lubisz czytać na świeżym powietrzu?
Jeśli wokół jest cisza i spokój (ewentualnie jakieś ptaszki oddające się swoim muzycznym zapędom) to tak.

6. Jaki jest Twój ulubiony autor/ka?
Pewnie jak większość nie mam jednego ulubionego. Lubię Sandrę Brown, Stephanie Meyer, Susan Wiggs, Martę Fox i Wiktora Trojana (mimo iż napisał dopiero jedną książkę :D).

7. Książka, która wzbudziła w Tobie największe emocje.
Zależy jakie emocje. Pikantne romanse zawsze we mnie wzbudzają bardzo duże emocje (Och jestem do cna przeżarta zboczeństwem :D). Ale tak ogólnie to bardzo poruszyły mnie takie książki jak "Więzień Labiryntu", "Otchłań", "GONE", czy "Nie jestem seryjnym mordercą".
 
8. Po jaką książkę już nigdy nie sięgniesz?
Po "Krzyżaków" i "Jądro ciemności". Zdecydowanie!

9. Wolisz książki w twardej czy miękkiej oprawie?
Ogólnie wolę w miękkiej, ale w twardej mniej się niszczą i tak ładnie wyglądają na półce :D.

10. Gdzie zaopatrujesz się w książki?
Przeważnie w księgarniach internetowych (uwielbiam Kumiko), ale mam kilka sprawdzonych małych księgarni.

11. Czy wiążesz swoją przyszłość z książkami?
Aktualnie tak. Wybieram się na studia na Informację naukowa i bibliotekoznawstwo. 

Pytania od Mary M
1. Co cenisz u innych?
Szczerość zdecydowanie i naturalność. I cierpliwość (bo ze mną bardzo trudno wytrzymać :D)

2. Jak brzmi najdłuższe słowo jakie kiedykolwiek słyszałeś/aś?
Och to jest to co chyba wszyscy słyszeli, konstantynopolitańczykowianeczka.

3. Co uratowałbyś/abyś z pożaru, kota czy cenną rodzinną pamiątkę?
Zdecydowanie mojego kota.

4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka i dlaczego?
Nie mam ulubionej piosenki. Czasami słucham jakiejś dłuższy czas, ale potem mi się nudzi i tyle.

5. Jakie jest twoje wymarzone miejsce na wakacje?
Japonia!

6. Jest coś co zawsze cię rozśmiesza? (I co to takiego?)
Wspomnienie mojej pierwszej wizyty u Agnieszki i mojego opętańczego napadu śmiechu przy stole (śmiałam się chyba z pół godziny, a wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotkę :D)

7. Co znajduje się pod twoim łóżkiem? (Niedopuszczalna odpowiedź: podłoga)
Sam kurz, ewentualnie parę much i jakaś gazeta, która mi się zsunęła kiedyś dawno temu.

8. Co ci się dzisiaj śniło?
Że urodziłam ośmioraczki :D. (Wiem, wiem mam dziwne sny :D)

9. Co jest gorsze spaghetti z czekoladą, czy muffiny z sosem pomidorowym?
Nie próbowałam ani tego, ani tego, ale stawiałabym na muffiny z sosem pomidorowym :D.

10. Byłeś/aś kiedyś na kogoś tak wściekły/a, że chciałeś/aś go udusić gołymi rękami?
Och żeby tylko raz. Ja niestety jestem bardzo porywczą osobą i często muszę się hamować by nie wprowadzić moich zabójczych planów w ruch :D.

 11. Zdarzyło ci się kiedyś zakochać od pierwszego wejrzenia?
Zdarzyło się.

I tyle.
A teraz będę karygodna, zła i niewdzięczna i... nie oTAGuje innych osób. Wydaje mi się, że niemal wszyscy już się w to bawili, więc nie będe ich bardziej denerwować kolejnymi pytaniami. Jednak jeśli ktoś jeszcze nie bawił się z nami, a naprawdę chce, to niech śmiało pisze to stworzę jakieś pytania i go oTAGuje :D. 

Ogłoszenia parafialne:

Jutro ogłaszam nowy konkurs. Przypominam jak ktoś byłby zainteresowany.

Moje wyniki z egzaminu ustnego z angielskiego nie są niestety oszałamiające (18/30), ale z tego co ja im tam na dukałam to i tak się dziwię, że aż na tyle mnie wyciągnęli :D

I jeszcze zapomniałam dodać wczoraj piosenkę, która mam dzięki uprzejmości Agnieszki ( a raczej jej telefonu), a ona ma dzięki wielkiej miłości M, a która towarzyszyła mi przez całe Targi książki i jeszcze nadal słucham jej bardzo namiętnie :D.

 

czwartek, 17 maja 2012

Dni kolejne - Biologia i Chemia. I znów WTK

Uff...
Wielkie, przeogromne, niczym Pałac Kultury i Nauki, uff...

Wszystkie pisemne matury już za mną. Biologii pewnie nie zdam. Z chemią jest trochę lepiej. Jest cień nadziei, ze na te 30% naciągnę, choć moja euforia ostatnio nieco słabnie bo okazało się, że wszystko pokręciłam :P. Ale już się tym nie przejmuję. Mam plan A i B i może, któryś wypali, bo niestety C już nie mam. Przede mną jeszcze ustny angielski i polski, ale tym się nie martwię, bo prawie nigdzie nie biorą tego pod uwagę.

A teraz "leciutko" spóźniona relacja z Warszawskich Targów Książek.


Odwiedziłam Targi w sobotę i w niedzielę.

Pierwszego dnia będąc przed czasem pod pałacem spotkałam się z Leną173 i spędziłam bardzo miło czas. Pierwszym głównym punktem całej mojej wyprawy było spotkanie z Jakubem Ćwiekiem. Dostałam od koleżanki dwie książki do podpisania. Stwierdziłam, że jak jest okazja to i ja chce mieć coś z tego (choć sam pomysł mazania po książkach bardzo mnie odrzuca, ale w końcu to sam jej autor mazał), więc kupiłam jedna z jego książek. Dostałam autograf i bardzo polubiłam pana Ćwieka. Zobaczymy czy polubię go jako pisarza, ale jako zwykły człowiek jest świetny :D.


Potem zrobiłyśmy z Olą (Leną) mały rekonesans by zorientować się mniej więcej gdzie co jest. Nastepnie dołączyły do nas Tirindeth, Sihhinne, Kerach i Alicja (czy był tam ktoś jeszcze, bo jakoś nie pamiętam? [tak Agnieszko ty też byłaś :D!]). To było po prostu świetne. Spotkać osoby, które zna się tylko z loginu i ich recenzji. Brakuje mi przycisków w klawiaturze by wyrazić wszystkie moje emocje z tym związane (ogólnie nie jestem w tym za dobra). Było naprawdę wspaniale, mimo tego iż co chwile gubiłam jednych i przyłączałam się do drugich :D, a Marta ciągle terroryzowała mnie aparatem. I znalazłyśmy stoisko z mangami. Wprawdzie polskie były tylko (chyba) u Gildii, ale te były oryginalne. Japońskie! Gdyby nie to, że nie zaplanowałam sobie takiego zakupu to jak nic co najmniej jeden tomik bym kupiła (mimo, ze nie zrozumiałabym nic :D)




Kiedy ja kupowałam bilet na sobotę (na niedziele miałam już później darmową wejściówkę od lubimyczytac.pl :D; musiałam się tym pochwalić) kolejki były małe, albo wręcz ich wcale nie było. Wychodząc z PKiN natknęłam się jednak na tłum ludzi. W niedzielę było tak samo.


Wieczorem dotarłam do Skierniewic. Cała obolała, obczepiana pakunkami, i w ogóle. Niestety moja okrutna siostra, przyjechała po mnie na dworzec rowerem (!) i jeszcze wyciągnęła do kina. Nie powiem film "nietykalni" był świetny, ale bardziej spodobałby mi się gdybym była wypoczęta.

Następnego dnia jeszcze bardziej obolała nić dzień wcześniej wyruszyłam z powrotem do Warszawy. Targi już jako tako mnie nie interesowały (mimo iż zostało mi jeszcze parę groszy :D). Znów miałam książki do podpisania. Tym razem do Pilipiuka. I znów kupiłam sobie własny egzemplarz. [Swoją droga pisze się Sylwii czy Sylwi? Chyba przez dwa bo tego mi cudowna Mozilla nie podkreśla, ale jakoś tak wszyscy piszą przez jedno, ze i ja tak już zaczęłam pisać. Tak się zastanawiam czy zostawić tak jak jest czy pisać poprawnie. W końcu to moje imię, więc dlaczego ma nie być przez jedno i jeśli tak zechce?].


Kolejna rzecz warta uwagi na Targach w niedzielę (oprócz niewątpliwie dużej liczby interesujących autorów) to wymiana książek organizowana przez portal lubimyczytac.pl. Można było wziąć jedna, dwie lub trzy książki i wymienić je na jakieś inne.  Kto był ten wie jak to wygląda. Kto nie był, to już pisze. Jeszcze przed godziną 13 kolejka już była spora. Wchodziło się, dawało swoje książki i odbierało numerek z ich ilością. A potem czekał jeden długaśny i jeden mniejszy stół z książkami. I szło się niestety z prądem i polowało na coś ciekawego (próbowałam brnąć pod prąd, ale się nie dało :D). Obeszłam kilka razy wszystkie stoły zanim nazbierałam książki dla siebie. Bo cięgle nowe pozycje były dokładane i nigdy nie widziałeś co nowego będzie za chwilę. A jaka dumę czułam kiedy widziałam jak kładą moje sztuki i już od razu, ktoś je porywa, a potem mijałam osoby z moimi książkami pod pachą :D. Cudowne uczucie. Szybko stamtąd wyszłam, bo znalazłam już trzy fajne tytuły i bałam się, ze później już się nie będę mogła zdecydować co wybrać. Bardzo dużo było "Rzek Hadesu" Krajewskiego, ale chyba nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem.
Akcja moim zdaniem bardzo fajna i mam nadzieję, ze za rok zorganizowana zostanie jeszcze raz. A nawet nie za rok ale też i na innych tego typu spotkaniach :D.



No i w sumie na tym moja wizyta na Targach się skończyła. Potem jeszcze tylko długa droga do domu. I kilometr taszczenia warzącej chyba z tonę torby. Ogólnie całe wydarzenie oceniam bardzo dobrze. Wydaje mi się jednak, że w tamtym roku było jakby więcej wystawców. W końcu było cztery sektory, a w tym tylko trzy. Oczywiście przeszkadzał mi tłum ludzi. Aż się boje pomyśleć co się działo w Krakowie, jak tak wszyscy chwalą Warszawę za mniejszy tłok. Oczywiście jak i poprzednio Olesiejuk dominował spośród wszystkich wystawców. Dominował? Przyćmił ich doszczętnie. A najciekawsze było spotkanie z dziewczynami. Naprawdę bardzo wam dziękuję i mam nadzieje, że spotkamy się znów już niedługo (no może jednak wybiorę się do tych Katowic! :D).

A teraz jeszcze kilka stosików. Pierwszy głównie z Warszawy, ale nie tylko.

Miało być na tle pięknych kwiatków mojej mamy, ale trochę mi nie wyszło :D
Od góry:
- "Dengeki Daisy" Kyousuke Motomi  tom 2 - kupione i przeczytane już dawno, a teraz umieram z niecierpliwości. Na szczęście na dniach spodziewam się trzeciego tomu.
- "Vampire Knight" Matsuri Hino tom 12 - jakoś nie czuję już takiego podekscytowania podczas czytania jak kiedyś, ale wiernie dla Zero kupuje. 
- "Mojra: Noc wilczycy" Henri Loevenbruck - za kupon od nakanapie.pl, dopełnienie serii
- "Świat Nocy" L. J. Smith tom 1 - czytałam i chciałam mieć w domu, kiedyś napiszę recenzję też za kupon od nakanapie.pl
- "Atramentowe serce" Cornelia Funke - z wymiany na WTK
- "Ciepłe ciała" Isaac Marion - jw.
- "13 anioł" Anna Kańtoch - jw.
- "Kuzynki" Andrzej Pilipuk - zakup własny na Targach
-  "Czerwień rubinu" Kerstin Gier - jw. w tamtym roku odłożyłam książkę i jej nie kupiłam, czego bardzo żałowałam, w tym roku musiałam naprawić ten błąd :D
-  "Kłamca" Jakub Ćwiek tom 1 - jw.
- "Wśród ukrytych. Wśród oszustów" Margaret Peterson Haddix - jw.
- "Niezgodna" Veronica Roth - jw. na stoisku Gildii za 10 zł
- "Imperium wampirów" Clay i Susan Griffth - jw. też za 10 zł


I jeszcze stosik zakładek nazbieranych i otrzymanych (te dwie ze wstążeczkami od Kerach za co bardzo dziękuję :D!):




Są tu tez przypinki od LC, i moje obie wejściówki, a także zdrapki w Fabryki rozdawane przez hostessy. Niestety wszystkie kupony były na zniżkę 15% a co najdziwniejsze wszystkie miały ten sam numer. Czyli co mogę kilka razu ożyć tą samą zniżkę? Raczej wątpię.

I jeszcze trochę innej makulatury.


A także dwie wspaniałe torby które można było dostać (za zakupy powyżej 50 zł) lub kupić (za 3 zł) u Olesiejuka :D.


I tyle.

Czy u was tez jest taka okropna pogoda? U mnie jest tak mokro i zimno, że siedzę cały czas w łóżku. Ach te maturalne lenistwo.

Jutro angielski ustny, więc trzymajcie za mnie kciuki.

Jutro tez w końcu odpowiem na pytania, wymyślone przez osoby, które mnie otagowały.

A w sobotę ogłoszę KONKURS!

piątek, 11 maja 2012

Dzień drugi i trzeci czylu Matematyka i J. Angielski. WTK

Kolejny odcinek z serii narzekań polskiej maturzystki.

A więc po pierwsze matematyka. Podchodziłam do niej pełna optymizmu, bo w końcu nie jest to takie trudne, prawda? Ale ja mam talent to psucie (mój brat mówi na mnie "marnisz" :D), tak więc popsułam i moje odpowiedzi, a co za tym idzie i wyniki. Porobiłam takie głupie błędy, że tylko się pociąć. Jak wół pisało w jednym zadaniu iloczyn, i jeszcze mówiłam sobie "tylko nie sumuj, masz pomnożyć" i o oczywiście co? Wyszukałam sum podzielnych przez 6 a nie iloczynów :D. W zadaniu gdzie trzeba było obliczyć objętość ostrosłupa który był częścią graniastosłupa tez obliczyła objętość tego właśnie ostrosłupa i jeszcze jak ostatnia idiotka zastanawiałam się po co oni dali te przekątne ścian bocznych skoro do niczego to nie jest potrzebne :). Wyłam w domu chyba z pół dnia. Ale pocieszam się myślą, ze przecież zdam (zadania zatknięte zrobiłam w większości dobrze, chyba tylko w dwóch coś mi nie poszło, a i z otwartych jedno lub dwa zrobiłam dobrze :D).

Do angielskiego szczerze mówiąc podchodziłam bez żadnego stresu. W słuchaniu to chyba w większości strzelałam. W czytaniu zresztą też, tylko jedno zadanie było takie co jestem pewna, ze zrobiłam je całe dobrze. Nie wiem jak formy pisemne, ale wierze, że będzie dobrze :D.






A teraz jeszcze Warszawy. teraz wyruszam z Agnieszką do Izabelli pod Warszawą. Jutro jeden dzień na targach, nocka u siostry w Skierniewicach i drugi dzień targów. Och nie mogę się doczekać. Portfel zaopatrzony, aż się boję jak jego zawartość będzie wyglądała w drodze powrotnej. Czy mi starczy pieniędzy na ten powrót? Och nowe książki, nowe książki, przybywam! Biorę ze sobą aparat, więc po powrocie jakaś mała fotorelacja będzie :D.

piątek, 4 maja 2012

Dzień pierwszy J. Polski

Uff... Pierwszy egzamin już za mną. Przed samym wejściem na salę był lekki stres, ale potem już spokój. Matura mi jednak nie poszła tak jak bym chciała. Tu coś przegapiałam, tu jakieś głupoty napisałam. Po prosty koszmar. A najgorsze było oczywiście wypracowanie. Większość już pewnie wie, że jeden temat był z III części "Dziadów" Mickiewicza, a drugi z "Lalki" Prusa i "Ludzi bezdomnych" Żeromskiego. Ja napisałam do tego pierwszego, ale taki głupoty, ze aż głowa mała. Niestety ja to mam straszliwego pecha. Żadnej z tych książek nie czytałam. Dzisiaj rano tylko przeczytałam na szybko streszczenie "Dziadów", streszczenie "Lalki" przeczytałam dwa dni temu, a "Ludzi bezdomnych" jednak nie wzięłam pod uwagę. Nawet nie pamiętałam jak ten nieszczęsny Judym miał na imię, a co dopiero losy tej jego ukochanej :D.  Och jakoś to, będzie mam nadzieje.

Drugą rzecz (a będzie ich trzy :D), która chciałam dzisiaj opisać to... No może nie opisać, ale przedstawiać. A więc biorę udział w konkursie na portalu Wizaż do wygrania są buty Reebook. Za zadanie było (a właściwie jeszcze jest) stworzenie kolażu z butami tej marki. Wiem, ze prawdopodobnie nie mam szans, ale zawsze jakaś nadzieja się tli, że może jednak. Tak więc jeśli ktoś ma konto na Wizażu, albo nie szkoda mu czasu by je tam założyć to bardzo proszę o głosy na moje trzy stylizacje tu, tu i tu. Te dwie pierwsze wyglądały dużo ładniej tylko, że przy wgrywaniu zdjęć na portal trochę się one pościskały. Z góry dziękuję wszystkim za pomoc, jeśli komuś będzie chciało się klikać :D

Rzecz  kolejna i na dzisiaj ostatnia. Porywam się na rzecz strasznie trudną dla mnie jako osoby z angielski raczej na bakier. Niestety trzeci odcinek Legendy Kory nie ma napisów wcale, albo są one strasznie straszne. Więc ściągnęłam napisy po angielsku i tłumacze. Idzie mi to gorzej niż marnie, ale w niedziele może pomoże mi luby Agnieszki. Agnieszka pozwalasz? 

Chcecie mi pomóc? Mam dla was wstęp do odcinka. Jeśli ktoś chce spróbować swoich sił w roli tłumacza zapraszam...

A chance encounter turns Korra from pro-bending spectator to pro-bending star! With her new teammates, Mako and Bolin, the Fire Ferrets earn a place in the championship tournament. But meanwhile, an anti-bending revolution brews in Republic City. Who are the Equalists, and what nefarious plan does the mysterious man behind the mask have in store for our hero?


czwartek, 3 maja 2012

TOP 10: ulubione animacje!

 Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.



 "Wszyscy mają Mambę, mam i ja!". Na niezliczonej liczbie blogów widziałam to zestawienie ulubionych książek, autorów, filmów itp. Świetna zabawa, ale sierdziłam, ze nie mam czasu. po co mi to i w ogóle... Jednak wszelkie animacje sa jedną z moich największych miłości. Na równi z książkami, czekoladą i trochę za Nico. Zobaczymy może to będzie tylko ten jeden ranking, a może będę bawiła się w to dalej :D.

Ciężko wybrać 10 ulubionych bajek, bo ja lubię niemal wszystkie, ale to będą takie do których nader często wraca.

Król Lew II: Czas Simby

Mimo iż pierwsza część była równie piękna. Jednak "Czas Simby" obejrzałam najpierw i przepadałam z kretesem. I czy naprawdę muszę tłumaczyć dlaczego? Do dzisiaj niemal wszystkich facetów porównuje z Kovu (wiem, wiem jak można uważać filmowego lwa za przystojnego, ale dla mnie to ideał mężczyzny :D, a ta blizna na oku... omdlewam z zachwytu). Pierwszą część obejrzałam dopiero kilka lat po drugiej. Nie płakałam wprawdzie na scenie śmierci Mufasy, ale fakt faktem bajka świetna. A Timon i Pumba, po prostu rozkładający na łopatki. 


"Zaplatani"

To jedna z nielicznych w miarę nowych bajek, która ogromnie mi się spodobała. Zawsze lubiłam bajkę o Roszpunce, może dlatego, że w miarę rzadko miałam z nią styczność. Nie miałam , żądnej takiej książeczki (a trzeba przyznać, ze miałam ich sporo) i jako dziecko lubiłam słuchać jak ktoś opowiadał ta opowieść. Ale oczywiście największym plusem w bajkach Disneya jest ich strona humorystyczna. Julian był prześmieszny, ale i tak moimi ulubionymi bohaterami są Pascal i Maxsimus. No i może jeszcze ten zapity kupidyn, który pojawia się z raz czy dwa :D. Motyw ze słonczym blaskiem, kwiatem i magicznymi włosami też bardzo mi się spodobał.

"Tabaluga"

Jak dla mnie ulubiona bajka z Wieczorynki. Jak teraz czasami oglądam to aż mnie rzuca co oni tym dzieciom pokazują. Gdzie się podziały te wszystkie piękne bajki? Dlaczego je zastąpił jakiś paskudny, komputerowy szajs? Ostatnio jednak nawrócili się jak widać. We wtorki leci "Tabaluga" (są tez "Gumisie", "Smerfy", a nawet "Pingwiny z Madagaskaru"). Przygody tego małego smoka oraz bałwana Arktosa, Jakuba i wszystkich z Zielonej Doliny odrywały mnie od każdej, nawet najbardziej pasjonującej zabawy i przyciągały przed ekran telewizora. Teraz tez kiedy tylko uda mi się znaleźć czas we wtorki o 19 oglądam ta bajkę. 

"Piękna i Bestia"

Kolejna bajka, która pewnie mało kogo dziwi. Jestem jednak z pokolenia wychowanego właśnie na bajkach Disneya i taka pozycja jak ta koniecznie musiała się znaleźć w moim zestawieniu. Bardzo lubię tą opowieść. Oglądałam nawet film z 1946 roku. Najlepsza scena w bajce jak dla mnie to kłótnia po tym jak zaatakowały ją wilki, a ona opatrywała mu rany.

"Księżniczka Łabędzi"

Kolejna bajka, którą kiedyś oglądałam na okrągło, a i teraz często do niej wracam. Nie lubię kiedy coś się źle kończy, tak więc ta wersja "Jeziora Łabędziego" podoba mi się zdecydowanie bardziej (tak samo jak Disney'owska "Mała Syrenka"). A tak poza tym historia Dereka i Odetty jest przepiękna. Oczywiście najwięcej radości dostarczają zwierzaczki, Jean-Bob, Szybki i Puffin.


"Avatar: Legenda Anga"

Wspaniały twór amerykańskiej produkcji z pięknym wschodnim klimacie. W Polsce emituje go kanał Nickelodeon (nie wiem czy dobrze napisałam trudna ta nazwa :D). Ja niestety go nie posiadam, więc posiłkowałam się internetem. Fantastyczni postanie. Ang, Katara, Książę Zuko, Sokka i wiele innych. Naprawdę kiedyś walnę wam tu recenzje bo o tym serialu mogłabym pisać i pisać. I jeśli ktoś oglądał kompletnie zjechaną wersje kinową (przyznam szczerze wytrzymałam chyba z piętnaście minut i dalej nie oglądałam) to śmiało może sięgnąć po bajkę, bo jest nieporównywalnie lepsza. A teraz szukając ładnego obrazka natrafiłam na odcinki kontynuacji. Pierwszy odcinek "Avatara: Legandy Korry" już się buforuje :D.

"Czarodziejka z Księżyca"

Pierwsze anime pewnie większości z nas. Boże kochałam to bajkę i nadal ją uwielbiam. Pamiętam wszystko moje książeczki, malowanki i zabawki z tym motywem. Gdzie to się podziało ja się pytam? Teraz bym to sobie wyjęła i powspominała, ale gdzieś przepadło. Z taka niecierpliwością oczekiwałam zawsze na kolejny odcinek. teraz kiedy TV4 emitowało odcinki od nowa też nie mogłam się doczekać. Wielka szkoda, ze puścili tylko pierwszy sezon.

"Vampire Knight"

A także drugi sezon "Vampire Knight Guilty". Moje pierwsze anime (oprócz "Czarodziejki z Księżyca" i "Pszczółki Mai"), kiedy to już byłam świadoma co to te anime jest. Mam do tej serii wielki sentyment. Mimo iż Yuuki mnie irytuje, ze aż strach, Kaname też jest taki dziwny (mimo iż kiedyś bardzo go lubiłam). Zarówno po mangę jak i po anime sięgam tylko dla Zero, to ten siwy (pardon srebrnowłosy :D). Mimo Iz on też mnie wkurza to swoją ślepą miłością do Yuuki. Ale mimo wszystko serię kochała będe do końca świata i jeszcze dłużej :D. 

"Kopciuszek"

Wersji tej historii podobno jest około 700 (jeśli wierzyć Wikipedii). Ja oglądałam i czytałam naprawdę dużo (ale muszę przyznać, że tej od Disneya jeszcze nie). Nie wiem czy czytaliście "Kopciuszka" braci Grimm. Oni musieli być nieźle najarani jak to pisali :D. Jak na razie najlepsza bajkowa wersja to dla mnie ta od GoodTimes Entertaiment. Do dzisiaj zachodzę w głowę co było w tych listach w tej skrzyneczce co ona znalazła :D.

"Dzielny mały Toster"

Wspaniała bajka  o Tosterze, który wraz z przyjaciółmi wyrusza na poszukiwanie swojego pana. Scena na wysypisku śmieci (znaczy takim ze złomem) kiedyś była dla mnie strasznie przerażająca, niemal tak jak Buka z "Muminków". Nie mam jej niestety ani na kasecie ani na DVD, ale kiedy tylko mam okazję to zawsze oglądam.









To tyle, ale oczywiście jak wcześniej wspomniałam nie wszystko. 

I jeszcze na koniec jedna piosenka z "Króla Lwa", która ostatnio ciągle słucham.