poniedziałek, 31 grudnia 2012

Ostatni post w 2012

Witam wszystkich po Świętach! Mam nadzieję, że spędziliście je w miłej atmosferze, a wasz Mikołaj  był w tym roku bardzo hojny.

Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności napisania ostatniego posta w tym roku ( a wiadomo jak to z tym u mnie jest).

Wedle japońskiej rachuby czasu rok 2013 to rok węża. Szczerze mam wielką nadzieje, że ten malutki gad będzie nie tylko dla mnie, ale i dla was wszystkich o wiele łaskawszy niż jego większy poprzedniki, smok.

Nie będę robiła podsumowania podobnego do tego rok wcześniej. Sami dobrze wiecie, że moje dokonania recenzyjne są w sumie żadne. Po prostu czarna rozpacz. Książek pewnie raczej przeczytałam więcej niż w tamtym roku, ale nie mam jak ich policzyć. Tak więc postanowiłam podsumować siebie z postanowień noworocznych (których w 90% nie wypełniłam, ale co tam! :D) na 2012.

Przeczytanie 56 książek i w tym czasie nie dokupienie żadnej nowej.
Miało być tak pięknie a skończyło jak zawsze. Książek przybyło pewnie jeszcze z 56, a przeczytanych z moich zbiorów jest pewnie ok 20. Większość to egzemplarze pożyczone z biblioteki, czy od znajomych.

Większe zainteresowanie moimi blogami.
Wyszło jak wyszło. Bardzo mi przykro z tego powodu. Bo naprawdę zależny mi na wszystkich, mimo iż tak nielicznych czytelnikach. Ciągle mam zamiar się poprawić, ale z różnym skutkiem jak widać.

Uzupełnienie wszystkich serii, których poszczególne tomy stoją na półkach.
Dokupiłam może z dwa lub trzy brakujące tomy. Ale bardzo dużo mi jeszcze brakuje. Kolejne postanowienie do przeniesienia na nowy rok.

Największe kłamstwo ucznia, więcej czasu poświęcić na naukę.
Zdecydowanie było to kłamstwo, bo do matury nie przygotowałam się prawie wcale, no może kilka dni przed egzaminami :D. Ale zdałam? Zdałam!

Zrecenzować książki przeczytane przed powstaniem bloga Magia Stron.
I kolejna porażka. Nie wzięłam się za recenzję żadnej z tych książek. W rezultacie przed przeprowadzką na studia poszły do kartonów i czekają na lepsze czasy (czytaj kiedy wywalą mnie z uczelni i wrócę do domu z podkulonym ogonem :]).

Od lipca reaktywować naukę japońskiego.
Ha! I tu szok! Udało się! Wprawdzie termin z lipca przesunął się na październik, ale jednak. Zaczęłam naukę japońskiego w ramach lektoratu. Kto by się dzisiaj przecież przejmował angielskim...

Wywalić stary regał i zakupić ogromną półkę na książki.
Niestety albo półka, ale masa nowych książek. Niestety ta pierwsza nie wygrała tego starcia. Do tego doszły wydatki związane ze studiami i przeprowadzką. Na pocieszenie jest fakt, że w mieszkaniu mam półkę. To nie to o czym marzyłam i tez nie moje, ale lepsze to niż nic.

To tyle jeśli chodzi o stare postanowienia. Nowych jeszcze do końca nie przemyślałam, ale po Nowym Roku coś wymyślę. Większość najpewniej pokryje się z tymi poprzednimi.

Do podsumowania 2012 zaliczyć trzeba jeszcze fakt że kilka dni temu ścięłam włosy i to była najgorsza decyzja w tym roku. Idąc do salony Marco Aldany, byłam przekonana, że pracują tam profesjonaliści i nareszcie dostanę to czego będę chciała. Tłumacze kobiecie, że chce trochę zmienić kształt fryzury , ale tak by długość jakoś radykalnie się nie zmieniła. Ewentualnie może mi ściąć grzywkę. Fryzjerka stwierdziła, że w grzywce nie będzie mi dobrze, ale zrobi coś w stylu grzywki, a włosów nie skróci więcej niż cztery centymetry, poza tym lekko wycieniuje. Po jakichś dziesięciu minutach od kiedy zaczęła ciąć musiałam zamknąć oczy by nie wybiec stamtąd z krzykiem. Jeśli 15 cm pasma to dla niej nie więcej niż 4 cm to ja chyba traciłam czas w tej klasie matematycznej. Ale mam czego chciałam. A ja niestety nie jestem zbyt konfliktowa i nie umiem walczyć o swoje ( o! kolejne postanowienie!), więc tylko zacisnęłam szczęki, dotrzymałam do końca, ładnie podziękowałam, zapłaciłam kupę forsy i pobiegłam wypłakać się w poduszkę (no dobra nie płakałam, ale było blisko). Rok 2013 upłynie mi na najróżniejszych zabiegach mających na celu przywrócenie nie tylko długości, ale i kształtu mojej biednej fryzurze.

Na koniec chciałabym jeszcze życzyć wszystkim wspaniałego Sylwestra. Wspaniałej zabawy z bliskimi. A w Nowym Roku szczęścia, zdrowia i mnóstwo sukcesów w każdej dziedzinie życia... 
(krótko, ale treściwie, nie lubię składać życzeń :D!)

2 komentarze:

  1. Oj moja Droga, mam to samo z fryzjerami -> o właśnie tak: http://i2.pinger.pl/pgr216/633159070023b59c4f50bfa5/.%2Fpinger-39585.jpeg

    Dlatego ja od jakiś dwóch lat (minie w styczniu?) nie chodzę do fryzjera. Jak muszę podciąć włosy, to proszę o to tatę ;)

    Życzę Ci, by Nowy Rok był udany i owocny i żebyś miała czas na czytanie i robienie tego, co lubisz najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak się czuję. Nic dodać nic ująć. Ja mam wypróbowaną fryzjerkę, która kiedy mówię podciąć końcówki, to ścina max 2 cm i po sprawie, a ja jestem zadowolona, jednak do tego salonu poszłam pod wpływem chwili.

    Dzięki za życzenia. I oczywiście tobie też życzę wszystkiego co najlepsze. I wielu ciekawych książek do czytania :D

    OdpowiedzUsuń